Transformacja polskiej energetyki to jedyny sposób, by trwale ustabilizować ceny energii w naszym kraju. Eksperci są zgodni, że konieczne jest konsekwentne budowanie mocy w źródłach odnawialnych oraz w energetyce jądrowej. Umożliwi to systematyczne odchodzenie od wytwarzania energii ze źródeł kopalnych, a więc uniezależnienie od wahań cen surowców i kosztów emisji CO2.
Na przestrzeni ubiegłego roku koszty wytwarzania energii oraz jej ceny na rynku terminowym rosły nawet o kilkaset procent. Przed znaczącymi podwyżkami odbiorców końcowych uchroniły zapisy rządowej Tarczy solidarnościowej. Zamroziła ona ceny netto energii dla gospodarstw domowych i wprowadziła nieprzekraczalną, maksymalną cenę dla małych i średnich firm oraz odbiorców wrażliwych.
Różnica między kosztem wytworzenia energii a jej sprzedaży jest pokrywana przez same firmy energetyczne. Jak szacuje PGE, tylko dla tej jednej spółki w tym roku będzie to wydatek rzędu 10 miliardów złotych. Środki te trafią do Funduszu Wypłaty Różnicy Ceny. Warto podkreślić, że Grupa PGE i bez tych dodatkowych obciążeń jest największym podatnikiem spośród spółek notowanych na GPW – w zeszłym roku spółka zasiliła budżet kwotą 26,5 miliarda złotych.
„PGE w tym roku wpłaci 10 mld zł, by Polacy i polskie firmy mieli dostęp do energii w akceptowalnej cenie. Mamy jednak świadomość, że to działanie doraźne. Długoterminowo konieczne jest odejście od paliw kopalnych i konsekwentne przechodzenie na źródła zero- i niskoemisyjne, które nie są podatne na wahania cen surowców i koszty emisji. Transformacja energetyczna to jednak kosztowny proces – łącznie na ten cel do 2030 roku wydamy 75 miliardów złotych. To konieczne wydatki, by trwale powstrzymać wzrost cen” – mówi Wojciech Dąbrowski, prezes PGE Polskiej Grupy Energetycznej i prezes Rady Zarządzającej Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej.
Analitycy EY w raporcie „Polska ścieżka transformacji energetycznej” przygotowanym na zlecenie PKEE łączne koszty tego procesu oszacowali na 600 miliardów złotych. Spółki energetyczne, na których przede wszystkim spoczywają koszty inwestycji, są w stanie pokryć jedynie ułamek tej kwoty.
„W zależności od przyjętych kryteriów różnie można szacować koszty transformacji energetycznej. Za każdym razem mowa jednak o miliardach złotych tylko w perspektywie najbliższych kilku lat. To bezprecedensowe kwoty – znacznie jednak mniejsze od potencjalnych kosztów, które byłyby ponoszone przy spowalnianiu lub zatrzymaniu transformacji energetycznej. Spółki energetyczne dążą do utrzymania niskich cen energii, ale jednocześnie nie wstrzymują bardzo kosztownych inwestycji związanych z transformacją energetyczną, a jest to jedyny sposób, by chronić obywateli przed wzrostami cen energii w przyszłości” – mówi profesor Wojciech Suwała z Katedry Zrównoważonego Rozwoju Energetycznego Wydziału Energetyki i Paliw AGH i podkreśla: „Czasem zapomina się, że ceny energii wpływają nie tylko na budżety gospodarstw, ale przede wszystkim na koszty ponoszone przez firmy, w tym przemysł. Utrzymanie niskich i stabilnych cen energii to zapewnienie konkurencyjności gospodarki”.
Jednym z kluczowych czynników wpływających obecnie na koszty wytwarzania energii są ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla EU ETS. Te w trzy lata wzrosły pięciokrotnie i obecnie stanowią kluczowy koszt dla wytwarzana energii z paliw kopalnych.
„Zgodnie z założeniami środki z EU ETS trafiają do budżetów państw z przeznaczeniem na transformację energetyczną. Problem w tym, że zapotrzebowanie Polski, mimo spadku emisji, jest większe niż przydzielona naszemu krajowi pula. W rzeczywistości więc polscy emitenci, a w konsekwencji i odbiorcy energii, pośrednio finansują transformację energetyczną w innych krajach. Właśnie polskie spółki energetyczne są w największym stopniu obciążone kosztami programów osłonowych utrzymujących ceny dla odbiorców na akceptowalnym poziomie, kosztami inwestycji w transformację energetyczną i kosztami EU ETS. Za każdym razem to kwoty liczone w miliardach złotych” – wylicza Włodzimierz Cupryszak, ekspert ds. regulacji w Polskim Komitecie Energii Elektrycznej.
Proces odejścia od paliw kopalnych stanowi tym większe wyzwanie, że musi być realizowany równolegle do zwiększania mocy wytwórczych w krajowym systemie elektroenergetycznym. Zgodnie z założeniami aktualizacji Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku produkcja energii elektrycznej powinna wzrosnąć o ponad 36%, a moc zainstalowana wzrosnąć ponad dwukrotnie do ok. 130 GW, by sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu na energię elektryczną.